08 sierpnia 2017

Zastosowanie układów wtryskowych Delphi oraz Mikuni w motocyklach Junak nie było łatwym zadaniem

Nowe normy emisji spalin sprawiły, że cała kolekcja motocykli 125 Junak musiała zostać gruntownie zmodernizowana. Część modeli otrzymała usprawnione jednostki, ale pojawiły się także nowe propozycje. O tym także dziś rozmawiamy z Mikołajem Siborą z firmy Almot, która jest właścicielem marki Junak.

Norma Euro 4 dla motocykli 125 to chyba powód do zmartwień?

Mikołaj Sibora: Najgorsze już za nami tak naprawdę. Nowe wymogi sprawiły, że nasza kolekcja nieco się zmieniła. Niektóre motocykle niestety musiały zniknąć z naszej palety modelowej. Z kolei seria M, otrzymała zmodyfikowane jednostki napędowe. Pojawiły się także nowe modele, jak choćby 125 Racer czy M 12 Vintage. Największym problemem było znalezienie nowych dostawców, nowa homologacja silników i godzenie dwóch bardzo ważnych elementów – jakości oraz ceny końcowej.

Czy tegoroczne podwyżki cen motocykli 125 Junak wynikają właśnie z konieczności stawienia czoła nowym normom emisji spalin?

MS: Nie tylko. Pamiętajmy, że także od tego roku jesteśmy zmuszeni wyposażyć każdy motocykl 125 w układ CBS. Przy tym wierzę, że to krok w dobrą stronę – mam na myśli poprawę bezpieczeństwa. Jednak odpowiedzialność za podwyżki cen naszych jednośladów w największej mierze ponosi konieczność zmiany sposobu zasilania jednostek napędowych Junaka. Nie chcieliśmy iść na kompromisy i zastosowaliśmy sprawdzone na rynku rozwiązania. Dlatego na przykład wszystkie motocykle Junak z serii M posiadają układy Delphi – czyli firmy, która ma swoją genezę w General Motors. Pozostałe motocykle i skutery 125 zaopatrzyliśmy z kolei w rozwiązania japońskiego dostawcy – Mikuni. Wybór takich rozwiązań oczywiście zrodził też spore problemy. Przyznam otwarcie, że tegoroczne opóźnienia w dostawach niektórych modeli to wyłącznie skutek zastosowania takich a nie innych układów wtryskowych. W dobie zmian w postaci nowych norm nasi dostawcy nie byli w stanie dotrzymać zakładanych terminów. Mimo to nie chcieliśmy iść na kompromisy. Wtrysk ma dać naszym Klientom wyłącznie pozytywne doświadczenia z codziennej eksploatacji. Chcemy, aby przekonali się, że rezygnacja z tradycyjnych gaźników to same korzyści – myślę o tak zwanej „bezobsługowości” tego rozwiązania oraz lepszej kulturze pracy przy niższym spalaniu.

Czyli nowe normy emisji spalin to same korzyści dla użytkowników?

MS: I tak i nie. Trzeba pamiętać o podwyżkach w salonach. Niestety nie mamy na to wpływu. Jednak bardzo się staraliśmy o to, aby ograniczyć koszty nowych implementacji. Z drugiej strony nie możemy też przesadzać z oszczędnościami, bo to odbije się na jakości. Zależy nam przede wszystkim na uczciwości wobec Klientów. Dlatego zawsze skreślamy najtańsze rozwiązania i chodzenie na skróty w pogoni za jak najniższą ceną. Tutaj trzeba wszystko bardzo rozsądnie balansować i zwracać uwagę na każdy jeden detal w naszych motocyklach.

Euro 4 ma oczywiście swoje plusy. Mam na myśli fakt zaprzestania stosowania gaźników. Dzięki wtryskowi znika dźwignia ssania, problemy z rozruchem, nie trzeba też się martwić regulacją składu mieszanki. Silniki także zyskały na kulturze i stały się oszczędniejsze. To są niezaprzeczalne zalety wtrysku. Pod warunkiem, że stosujemy markowe rozwiązania. Elektroniczny sposób zasilania jednostek to skutek uboczny dbania w tym przypadku o ekologię. To czy zgadzamy się z rygorami urzędników czy nie to już indywidualna sprawa każdego motocyklisty.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

POZOSTAŁE WPISY NA BLOGU

Akceptuje Regulamin oraz Politykę Prywatności